Powszechna krytyka zasad funkcjonowania zagospodarowania przestrzennego pod rządami ustawy z 2003 roku uzasadnia podjęcie prac nad reformą zagospodarowania przestrzennego. Wskazywane są różne mankamenty obecnie obowiązujących przepisów, które sprawiają, że zagospodarowanie przestrzeni w kraju prowadzi do konfliktów, jest trudno-przewidywalne oraz nieefektywne. Szacunki wskazują, że rocznie straty wywołane bezładem przestrzennym wynoszą co najmniej 84 mld złotych.
W styczniu Ministerstwo Rozwoju i Technologii przedstawiło ogólne kierunki zmian obecnie obowiązującej ustawy, a nie projekt nowej ustawy czy kodeksu. Projekt legislacyjny ma trafić do konsultacji w najbliższych dniach. Celem głównym ma być uproszczenie i uporządkowanie zasad zagospodarowania przestrzennego. Przypomnijmy, że w ostatnich latach były zapowiedzi dwóch dużych reform tego obszaru: pani minister Anny Korneckiej w roku 2021, oraz Kodeksu urbanistyczno-budowlanego, którego projekt powstał jeszcze w 2014 roku, a ministerstwo konsultowało projekt nowej ustawy w 2017 roku.
Czy obecnie proponowane zmiany dotychczasowej ustawy są wystarczające? Czy duża reforma nie byłaby lepszym rozwiązaniem? Czy ta nowelizacja odpowiada na dotychczasowe i przyszłe wyzwanie planowania, takie jak efektywność procesu i jego skutków, zmiany klimatyczne, bezpieczeństwo? Z punktu widzenia inwestora, gminy i jej mieszkańców oraz organów nadzorczych. Wprowadzenie nowych rozwiązań m.in. planów ogólnych w miejsce studium musi wiązać się ze znacznymi wydatkami? Jak je sfinansować wobec zmniejszających się dochodów własnych samorządów? Szczególnie wobec przewidywanego wprowadzenia opłat planistycznych dopiero od roku 2026. Czy przepisy przejściowe nie spowodują zaniechania prowadzenia obecnych prac nad studium zagospodarowania przestrzennego?